Nie jest trudno domyśleć się, że wojna ma tu kluczowe znaczenie. Nie mniej zresztą niż człowiek w nią uwikłany. I to odwiecznie, bez względu na czas, miejsce, rasę, pochodzenie. Erekose zabija, morduje, niszczy najpierw z powodu miłości, potem z nienawiści. W to wszystko wplątuje się poczucie obowiązku, spełnienia misji, zabijania dla pokoju, który zresztą ma jedyny cel: zwycięzcy mają pozabijać się nawzajem.
Czy jest w tym sens? Nie, nie ma go wcale, za to jest wieczna misja bez początku, końca, ani celu. W dodatku autor nie daje nam odpowiedzi na pytania: Kto? Po co? Dlaczego?
I słusznie. Stanowczo powinniśmy ten temat przemyśleć sami.