Fannie Flagg jest autorką, której książki zawsze rozgrzewają mi serducho, dają radość i wytchnienie. Trochę naiwne, może z lekka przesłodzone, ale niezmiennie pełne radości i afirmacji życia. „Wciąż o tobie śnię” również takie jest, ale tym razem jakby zabrakło między nami chemii. Nie do końca dałam się porwać historii Maggie Fortenberry, nie potrafiłam wczuć się w narrację i trochę mnie ta lektura znużyła. Zdarzyło się to po raz pierwszy i mam nadzieję, że ostatni.
Maggie, była miss stanu Alabama, lata świetności ma już za sobą i teraz, jako agentka nieruchomości, sprzedaje domy innym ludziom. Co stało się z jej marzeniami? Tymi o własnym domu, rodzinie, dzieciach, życiu pełnym szczęścia i miłości? One też odeszły gdzieś we mgle przeszłości. Po śmierci Hazel, właścicielki agencji, która mimo małego wzrostu miała wielkie aspiracje i śmiało sięgała po swoje marzenia, spełniając po drodze pragnienia swoich przyjaciół i osób spoza tego kręgu, życie Maggie i pozostałych pracownic biura zdaje się zmierzać ku katastrofie.
Maggie nie zamierza się z tym pogodzić i zaczyna realizować swój własny plan, metodycznie, krok po kroku, zamyka swoje dotychczasowe życie, rozlicza się z przeszłością. Jest takie powiedzenie: „Jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz mu o swoich planach”, nie inaczej dzieje się z Maggie i jej planami.
Czy mając pewność, że nic cię już w życiu nie czeka, można jeszcze dać się czemuś zaskoczyć?
...