Wciąż o tobie śnię recenzja

Książka dość niezwykła, ale jak się zaczyna czytać z tak pozytywnym nastawieniem, to wszystko się człowiekowi spodoba. Fannie Flagg jest już tak znana i lubiana, że do przeczytania jej kolejnej książki zapewne nie trzeba nikogo zachęcać. Jest pisarką nierówną, ale akurat ta powieść bardzo mi się spodobała.
Otóż była Miss Alabamy postanawia zakończyć swój beznadziejny żywot. Tak, właściwie to nie ma po co żyć. Co z tego, że jest piękna? Co z tego, że wszyscy mężczyźni się za nią oglądają?


Jest samotna i nie ma nawet z kim spędzić świąt. Przez całą powieść tylko przesuwa datę ostateczną, a my obserwujemy jej przygotowania do rozstania z tym światem.
Plejada jej znajomych i przyjaciółek zasługuje uwagę. Skłonna jestem nawet przyznać, że dużo ciekawszą postacią jest Brenda, otyła czarnoskóra kobieta, która nie może przestać jeść, a co za tym idzie - schudnąć. Nie pomagają programy i terapie - Brenda nie chudnie. Jej optymizm i radość bycia mimo wszystko pozwala jakoś funkcjonować firmie. Kolej na Ethel - pracująca w biurze nieruchomości staruszka jest wyjątkowa - jej trafność spostrzeżeń bije na głowę wszystko.
Od naszej Misski ciekawsza jest też zołza i wróg numer jeden pań pracujących w tej firmie - Babs Bingington - szefowa konkurencji, grająca nie fair i podbierająca im klientów bez skrupułów. Ta postać ma więcej życia w sobie, więcej takich wyrazistych cech, niż nijaka przy niej Maggie.
Idąc tym tropem obserwujemy jeszcze wspomnienia Maggie o jej nieżyjącej już protektorce i założycielce firmy - Hazel. Postać niezwykła.

Fannie Flagg z właściwym sobie humorem i dystansem opisuje swoje ukochane Południe. Pisze o zaletach i wadach ludzi tu mieszkających, a jej obserwacje wzbudzają uśmiech.
Ta sympatyczna lektura według mnie będzie dobrym prezentem pod choinkę.