Macie w swoim zbiorze książek takie, które stały się dla Was tzw. Komfortowymi, bezpiecznymi, sprawiającymi, że możecie do nich wrócić i wiecie, że „nic złego się nie wydarzy”, lub po prostu możecie siedzieć, czytać je i się śmiać sami do siebie, bo sprawiają, że wasz humor od razu staje się lepszy? Dla mnie jedną z takich książek jest „Tygiel dusz” Mitchell Hogan.
Kiedy decydowałam się na podjęcie współpracy i przeczytanie jej, nie sądziłam, że wywrze na mnie aż tak dobre wrażenie!
Fabuła jest na tyle wciągająca, że będziecie przerzucać stronę za stroną, pragnąc dowiedzieć się co dalej. I, zabawne, ale za każdym razem, gdy myślałam, że coś się wydarzy, albo bohater zachowa się tak i tak to… było zupełnie inaczej! Nie jest przewidywalna. Nie jest „typowa”. Moim zdaniem nie powiela schematów niektórych książek, gdzie często mamy podobny wzór działania bohaterów.
Tygiel dusz jest dla mnie świeżością, jakiej potrzebowałam od bardzo dawna i nie mogłam znaleźć w świecie fantastyki.
Bohaterzy są bardzo dobrze wykreowani i nie można ich nie lubić. Nawet ten moment, gdy przez jakiś czas „znajdujemy się” na pokładzie statku można potraktować jako Comfort vibe! Wszyscy są tacy… fajni :) po prostu. Autor stworzył bardzo dobrą historię i podoba mi się to, że nie jest aż tak naszpikowana złem. Przynajmniej na razie.
Zdecydowanie znajduje się w moim TOP 2022 roku!
Niesamowita książka, i chociaż wiem, że gusta są różne i o nic...