Niepokój płynący z wierszy Magdaleny Bielskiej wynika z wydobywania przez autorkę tego, co na pierwszy rzut oka niewidoczne. Pozornie zwykłe i codzienne opisy życia zamieniają się w obrazy pełne obaw i lęków.
Obce symetrie
Ludzie przenoszą zwierzęta domowe w transporterkach.
Rozkoszne futrzane kulki. Kupują im zabawki.
Jednak momentami nic nie powstrzymuje świata.
Mieszkańcy śpią: noc.
Ktoś (dziecko) stąpa po ciemnym, uśpionym domu:
w dużym pokoju koty nie śpią,
nieruchoma cisza, w której zastygają.
(Ich) kształty robią się miękkie −
pomrukiwania wielkich drapieżników w pustynnych kryjówkach.
Planetę spowija zwierzęca cisza;
niespokojnie przewracają się w perkalowych pościelach matki, coś im się śni:
ich dzieci stoją bose na podłodze,
przed wielką − tego nie mogą odczytać − szansą, łuną?
Rozkoszne futrzane kulki. Kupują im zabawki.
Jednak momentami nic nie powstrzymuje świata.
Mieszkańcy śpią: noc.
Ktoś (dziecko) stąpa po ciemnym, uśpionym domu:
w dużym pokoju koty nie śpią,
nieruchoma cisza, w której zastygają.
(Ich) kształty robią się miękkie −
pomrukiwania wielkich drapieżników w pustynnych kryjówkach.
Planetę spowija zwierzęca cisza;
niespokojnie przewracają się w perkalowych pościelach matki, coś im się śni:
ich dzieci stoją bose na podłodze,
przed wielką − tego nie mogą odczytać − szansą, łuną?
Królestwo
„Najpierw był pożeraczem światów, później macką lewiatana…”
− opowiada dziecko spotkane na molo.
Na horyzoncie błyski, burza jest jeszcze daleko.
Trzy osoby w kaloszach brodzą po spokojnym morzu.
Ale za minutę ulewa, białe pioruny, letnicy uciekają,
chwilę później knajpy parują wilgotną ludzką skórą,
rozgrzanymi wnętrznościami, tynki piją opary wydychanych słodkich piw i whisky,
zdjęcia rybaków na ścianach chłoną zapachy perfum, frytek, dorsza w panierce.
Nadmorskie miasteczko faluje − burza kiedyś się kończy,
popiół idzie w górę i z powrotem. Trzy osoby w kaloszach, gdzie są?
Dzieci kupują tekturowe namokłe korony,
wsiadają w sportowe samochody i odjeżdżają.
− opowiada dziecko spotkane na molo.
Na horyzoncie błyski, burza jest jeszcze daleko.
Trzy osoby w kaloszach brodzą po spokojnym morzu.
Ale za minutę ulewa, białe pioruny, letnicy uciekają,
chwilę później knajpy parują wilgotną ludzką skórą,
rozgrzanymi wnętrznościami, tynki piją opary wydychanych słodkich piw i whisky,
zdjęcia rybaków na ścianach chłoną zapachy perfum, frytek, dorsza w panierce.
Nadmorskie miasteczko faluje − burza kiedyś się kończy,
popiół idzie w górę i z powrotem. Trzy osoby w kaloszach, gdzie są?
Dzieci kupują tekturowe namokłe korony,
wsiadają w sportowe samochody i odjeżdżają.
Wróble i gołębie
Gołębie patrzą, mój drogi,
bo myśli to coś zewnętrznego.
(Jak wszystko!)
Nagle po wielu latach spokojnego rodzinnego życia okazuje się,
że wszystkie twoje skryte uczucia,
wściekłość, zazdrość,
przyjemne mrowienie, kiedy przyjaciołom powinie się noga,
wszelkie najmniejsze pożądania
– wszystko jest na zewnątrz,
istnieje, nigdy nie znikło,
widoczne jak chmura,
jak ptak, który teoretycznie w każdej chwili mógłby zostać złapany.
I żadna myśl nie przepada,
o żadnej, najmniejszej, nie zapomniano.
bo myśli to coś zewnętrznego.
(Jak wszystko!)
Nagle po wielu latach spokojnego rodzinnego życia okazuje się,
że wszystkie twoje skryte uczucia,
wściekłość, zazdrość,
przyjemne mrowienie, kiedy przyjaciołom powinie się noga,
wszelkie najmniejsze pożądania
– wszystko jest na zewnątrz,
istnieje, nigdy nie znikło,
widoczne jak chmura,
jak ptak, który teoretycznie w każdej chwili mógłby zostać złapany.
I żadna myśl nie przepada,
o żadnej, najmniejszej, nie zapomniano.
(fragmenty książki)