Jak się Magdalena Bielska dobrała do tego świata, jak go znalazła, skąd wywlokła, z jakiej ciemnej siebie? Bo jest: spójny, mokry, ciepły, migotliwy i najwyraźniej żyje, domaga się cudzej uwagi. Nazywa się "Wakacje, widmo" i puchnie od roślin, które nie powinny się zdarzyć, widoków, które nie powinny mieć miejsca. Przez ten organiczny zjawiskowy mikroświat maszeruje śmierć, się do niego wprowadza, przestawia przedmioty, zostawia swój śliski ślad na wszystkim, czego dotknie. Bohaterka tych wierszy gra z nią w ciuciubabkę. Przegra, wygra? Na razie umieszcza swój świat pod wodą, gdzie czas płynie powoli, rozciągnięty, gdzie koty i kamienie wypełniają małe podwórka, a każde okno, każde otwarte drzwi są szczeliną przez którą widać wszechświaty równoległe. Kobieta w niebieskiej sukience zabiela zupę, mężczyzna się nagle odrywa od ziemi i szybuje. To ziemskie życie - to rozżarzone rozwścieczone miasto?