Kiedy Atlantyda wraz ze swymi potężnymi grodami i pięknymi ogrodami uprawnymi oraz polami zapadła się w morze, razem z nią zginęli jej mieszkańcy... za wyjątkiem garstki kolonistów, pracujących w tym czasie w kopalniach złota środkowej Afryki. Z nich właśnie, połączonych później ze szczepem niewolników, powstała skarłowaciała, szpetna rasa plemienia Oparu. Jednak dziwnym zrządzeniem natury osobniki żeńskie, pochodzące od ostatniej księżniczki Atlantydy, zachowały się tam piękne i smukłe.
Taką właśnie była La, wysmukła i kształtna, o cerze białej jak śnieg, zabarwionej lekkim rumieńcem. Bujne rudawo-złote włosy niby jedwabisty płaszcz spadały jej na ramiona. Z jej zielonych oczu bił jednak chłód, ich wyraz był dziwnie pogardliwy i dumny.
Ujrzawszy Tarzana La zapragnęła uczynić go swym małżonkiem i władcą Oparu; uważała bowiem, że był godniejszy tego zaszczytu niż szpetni, karłowaci kapłani stanowiący jej świtę. Wśród dawnych legend Oparu, przekazywanych z pokolenia na pokolenie, istniała przepowiednia mówiąca, że kiedyś nowi, piękni ludzie pojawią się w Oparze. Odnowią oni podupadającą już rasę, a wówczas stary ląd, zatopiony w głębiach oceanu wydobędzie się na powierzchnię i rozproszeni w Afryce potomkowie Atlantydy powrócą na łono ojczyzny.