Fragment: Wreszcie uwaga ludzi w czółnie wytężyła się w jednym kierunku; jedni przerwali pogawędkę, drudzy otrząsnęli się z zamyślenia, wszyscy zaś spoglądali w stronę północnego wybrzeża rzeki. Tam, wydając rozpaczliwe okrzyki piskliwym głosem, z wyciągniętymi, wychudłymi ramionami, stała dziwna zjawa ludzka. - A to co za licho!? - zawołał jeden z załogi. - Biały człowiek! - mruknął podszyper - dalej, do wioseł chłopcy! - krzyknął. - Podpłyniemy ku niemu i dowiem się czego żąda.