„ Gdzie ci mężczyźni”- można tak zaśpiewać. Może trzeba być niegrzeczną dziewczynką, aby być tak kochaną.
W przedziwny sposób książka ta jest ilustracją słów św. Pawła, że miłość wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma i nigdy się nie kończy. Czy taka jest miłość Ricarda? Ukazuje też jak ważna jest dla nas przyjaźń. Czasami jak w rozdziale „Niemy chłopiec” jest ważniejsza od miłości. Liczy się nie ilość, ale wierność w stosunku do danej osoby i przyjęcie go takim, jaki jest.
Jest też zderzenie dwóch rodzajów marzeń z młodości. Z jednej strony marzenie - kim chcę być, co robić, gdzie mieszkać. Marzenie realizowane powoli, wkładając w nie dużo pracy i wyrzeczeń. Czy zrealizowane? Z drugiej strony marzenie - kim nie chcę być. Realizowane również z pełną determinacją. Czy to wystarczy, jeżeli wiemy tylko, „kim nie chcemy być”? Pierwsze marzenie, to marzenie Ricarda, jednak w młodości spotyka na swej drodze niegrzeczną dziewczynkę i się w niej zakochuje. Jednak niegrzeczna dziewczynka, a później kobieta, ma marzenie numer dwa. Tak więc przez ponad 40 lat będzie się pojawiać i znikać z życia Richarda, bez względu na miejsce, może to być Lima, Tokio, czy Madryt. Spotkania te doprowadzają do granic szaleństwa Richarda, ale czy przestanie ją kochać.
I jeszcze jedno ważne pytanie, które stawia sobie bohater, Peruwiańczyk mieszkający w Paryżu – „Kim ja jestem?” Czy jeszcze Peruwiańczykiem, czy już Francuzem, a może ani jednym, ani drugim. Jest to pytanie, które każdy musi sobie postawić mieszkając w innym kraju.
W tle mamy przedstawiony świetny obraz przemian społecznych, obyczajowych, a czasami politycznych w Peru i w Europie.
Czym jest miłość? Czy są granice miłości? Proza Llosy jak zawsze świetna i pochłaniająca czytelnika.