Ostatni tom trylogii opowiadający o losach czterech sióstr i czterech braci.
W Moskwie zjawia się Ribbentrop, żeby podpisać pakt z Mołotowem. Druga wojna światowa wisi w powietrzu. Pandora, blisko związana z Winstonem Churchillem, cierpi po śmierci Jessiki. Vanessa ślepo kocha się w Rudolfie Hessie i siłą trzeba ją wywieźć z Niemiec.
Bohaterowie są albo świadkami, albo uczestnikami niemal wszystkich najważniejszych wydarzeń politycznych oraz przemian obyczajowych tego okresu. Ich życie osobiste jest równie burzliwe co czasy, w których przyszło im żyć.
D’Ormesson – jeden z najznakomitszych francuskich pisarzy – po mistrzowsku balansuje na granicy fikcji i prawdy, stwarzając doskonałe złudzenie, że wszystko, co opisuje, wydarzyło się naprawdę. Daje coś niezwykłego: tajemnicze ciepło i nostalgię, połączone z subtelnym poczuciem humoru.
Wiem, wiem. Dla ludzi, którym tak jak mnie i wam przypadło w udziale monotonne i nieraz trudne życie, jest coś irytującego w tym, że wszędzie, gdzie się coś dzieje, spotyka się siostry O’Shaughnessy. Można by im zarzucić nie tylko niefrasobliwe podejście do cierpień ludzkości i przeżywanie jej dramatów z uśmiechem na ustach, ale też to, że nawet podczas najokrutniejszych tragedii wygodnie usadowione na proscenium, zdobne we wszelkie znane nam już dary i powaby zbierały oklaski u boku ludzi, którzy odcisnęli swe piętno na całym stuleciu. Jest w tych zarzutach trochę prawdy. Życie nie potraktowało czterech sióstr wcale łaskawiej niż resztę śmiertelników, lecz posiadały one niezrównaną umiejętność przeobrażania go.