"Surrealistka" to opowieść o życiu wybitnej, acz zapomnianej dziś malarki Leonory Carrington.
Kobieta wychowała się w poprawnym towarzysko domu, pod okiem radykalnego, zamkniętego na nowości świata ojca.
Dlatego nie dziwi fakt, że kiedy poznaje wybitnego, surrealistycznego artystę, Maxa Ernsta, jej serce zaczyna wyrywać do wolności. Zakochuje się w blisko dwie dekady starszym malarzu, zdaje się, że z wzajemnością. Postanawiają razem wyjechać do Paryża i celebrować życie.
Kochanek, sam będąc już wtedy znanym artystą, wprowadza ją w niezwykły świat surrealistów. Obracają się w kręgu wybitnych twórców tego obszaru sztuki, takich, jak Salvador Dali czy Pablo Picasso.
Kiedy Hitler rozpoczyna nagonkę na twórców surrealizmu, określając ich jako degeneratów, a ich dzieła jako na wskroś gorszące, para postanawia uciec na wieś. Wyjeżdżają pełni nadziei, że wojenna rzeczywistość ich tam nie dosięgnie.
Niestety wojna dociera w najbardziej skryte i sielankowe obszary Francji. Ernst, jako Niemiec z pochodzenia, zostaje wtrącony do więzienia. Leonora musi uciekać z Francji. Drogi kochanków rozchodzą się. Czy będą jeszcze kiedyś razem? Czy los ich na nowo połączy?
Nigdy nie byłam smakoszem sztuki, jednak Michaela Carter oddała w tak wciągający sposób atmosferę surrealistych kręgów lat 30 i 40 XX wieku, że chce mi się zagłębić w temat.
Muszę przyznać, że spodziewałam się opisu jednej wielkiej imprezy, z jaką dotychczas kojarzył m...