Moja mamusia ocknęła się ze swego olśnienia.
- Wcale nie było studni tam, gdzieśmy kopali! Studnia była przy drzewie, sama z niej brałam wodę.
- Przy jakim drzewie? - zapytał Franek nieufnie.
- Przy dębie. Ona była nawet blisko tej pierwszej rozkopanej, ale bardziej w stronę dębu. Zupełnie o niej zapomniałem!
Przez chwilę wydawało się, że dwie młodsze siostry uduszą starszą, a pomoże im w tym bratanek. Gdyby wzrok mógł zabijać, już by ją mieli z głowy. Michał Olszewski uciął w zarodku rwące się z ust okrzyki.
- Zaraz - rzekł pośpiesznie. - Kiedy to było? Czy ona była najdawniejsza?
- Wcale nie była najdawniejsza, najdawniejsza była ta rozkopana na początku. Już wtedy była stara i zasypana. Ta przy dębie też była stara i stryjek nawet coś mówił o wykopaniu nowej studni, bo z tej woda zrobiła się jakaś żelazista...
Michał zerwał się z krzesła i usiadł z powrotem.
- Żelazista! Jeżeli skrzynia była okuta! Żelazo rdzewiało... Gdzie jest to miejsce?!
- No przecież mówię, przy dębie...
- Matko cudowna, trzecia studnia... - zakwiliła cichutko Lucyna.
Teresa powoli podniosła się ze skraju łóżka z obłędem w oczach.
- Czy cały świat usiany jest studniami naszych przodków? - spytała dziwnym głosem. - Czy ja już do końca życia będę rozkopywała studnie po pradziadkach?! Ja nie chcę tych trzystu pereł!!!