Chociaż jest to książka przeznaczona dla dzieci i nie ma w niej zbyt wartkiej akcji, to tak mnie wciągnęła jej fabuła, że nie mogłam się od niej oderwać.
Po południu ponownie przeczytałam tę książeczkę razem z wnuczką. Jest co prawda rok starsza od bohaterki, bo właśnie skończyła naukę w pierwszej klasie, ale początkowo również, tak jak Marysia, nie czuła się zbyt pewnie w szkole.
Mają uwagę zwróciła okładka tej książki, wydawała mi się dziwnie znajoma... Sprawa się wyjaśniła dość szybko, bo okazało się, że okładkę jak również pozostałe ilustracje wykonała Małgorzata Musierowicz a na dodatek autorka jest jej córką.
Z Emilią Kiereś po raz pierwszy mam kontakt, lecz myślę, że nie ostatni, tym bardziej, że są następne części z serii "Srebrny dzwoneczek".