„Są takie słowa, które wypowiedzieć można jedynie szeptem, bo tylko on nie zrani i nie zniekształci tego, co tym szeptem zostało przekazane.”
Zosia i Paweł są małżeństwem, między nimi jest spora różnica wieku. Kochają się, niedługo na świat ma przyjść ich pierwsze dziecko. Paweł jest lekarzem w warszawskiej klinice, proponuje Zosi wyjazd do rodzinnego domu, do Kazimierza nad Wisłą. Tam, pod opieką jego bliskich ma spędzić czas do rozwiązania. Ci przyjmują ja bardzo serdecznie, Zosia czuje się wśród nich dobrze. Tutaj czas płynie innym rytmem, wolniej, spokojniej. Zosia jest coraz bardziej zauroczona tym miejscem. Poznaje rodzinne tajemnice, nie zawsze te przyjemne… Kim była Julia i dlaczego Mikołaj, brat Pawła swoją obecnością wzbudza u wszystkich niepokój?
Emocje, emocje, emocje...
Autorka ma naturalny, plastyczny styl, z wyczuciem i subtelnością bawi się słowem. Czytanie od początku do końca było ogromną przyjemnością. Z wnikliwością i empatią oddaje emocje jakie targają naszymi bohaterami. A ci rewelacyjnie ukazani, to zwykli, nieidealni ludzie. Potrzeba zrozumienia i bycia zrozumianym, dojrzewanie do ojcostwa, trudne wybory i ich konsekwencje. Palące wyrzuty sumienia, nadzieja na uzyskanie kolejnej szansy.
Niepowtarzalny urok Kazimierza Dolnego, bliskość i piękno otaczającej natury.
Pisana wrażliwym sercem, życiowa opowieść, bije z niej mądrość i realizm. O zawiłych relacjach między najbliższymi, różnych odmianach miłości,...