,,Patrz, Iruś, jak to jest. Mamy tylko jedno serce, a kochamy tyle ludzi?"
,,Oboje mieli na sobie ciepłe kurtki, ale mimo to poczuli ten odizolowany materiałem dotyk. Takie przyciągnięcie i odbicie się od siebie. Nieplanowana bliskość."
,,Idź za nimi, one cię kochają. Nie mogę cię im odebrać."
Tak naprawdę moja recenzja mogła by składać się tylko z samych cytatów. Tu jest tyle pięknych chwil, które już więcej się nie powtórzą. Postacie tracą swoich bliskich kawałek po kawałku każdego dnia. Widzą jak życie ich ukochanej osoby gaśnie i nic nie mogą z tym zrobić. Dzień za dniem przypomina walkę z bólem, którą się przegrywa. Pojawia się tu również nowa miłość, wpierw ta rodzicielska. Mężczyzna nie wiedział, że ma dziecko, gdyż kobieta ukryła przed nim swoją ciążę. Teraz po upływie czasu on chciałby być częścią ich życia, lecz na karty książki wchodzi jego druga miłość. To praca, którą uwielbia, ale gdzieś tam przejawia się ucieczka. Czy możliwe jest, by bać się kogoś tak bardzo, że praca jest dla niego lekarstwem? Mamy też wątek niespodziewanej miłości, która pojawia się w najmniej odpowiednim momencie i zaskakuje bohaterów, niczym burza śnieżna w lecie. Tak naprawdę każda postać poszukuje tutaj swojego domu, ale nie dosłownie. Mają miejsca w których mieszkają, do których powracają i które są ich własnością. Tylko brakuje w nich kogoś, kto by na nich czekał. Niekiedy nie chcą się przyznać przed tym, że czują się samotni, gdyż to by oznaczało, że ko...