“Soledad znaczy samotność” to książka przepełniona realizmem magicznym, kobiecością i niezwykłością zdarzeń. Sama okładka zachwyca i zapowiada orginalość i piękno książki.
Soledad opowiadająca historię, to córka Frascquity, która odziedziczyła cenny, acz ciążący jej dar. Z pokolenia na pokolenie kobiety otrzymują magiczną skrzynkę, której przeznaczenia do końca nie znają- to ich przyszłość, przeznaczenie, dar i przekleństwo. Kobieta snuje opowieść o losach kobiet z rodu Carasco, którą sama zasłyszała.
Muszę przyznać, że była to niezwykle wymagająca książka, bo choć język, który niewątpliwie jest piękny, poetycki i bardzo plastyczny, był też początkowo ciężki w odbiorze. W opowieści Soledad mnóstwo jest dziwnych zdarzeń, zwykłość i codzienność przeplatają się z magią, odmiennością, czasami wręcz absurdalnością. Dla bohaterów jednak wszystko to jest częścią życia i jego magicznego biegu, poddają się losowi i jego decyzjom.
Same kreacje kobiet są świetne i nietuzinkowe. Frasquita, kobieta obdarzona ogromnym darem, ma wiele twarzy i przechodzi przemiany w zależności od etapu swojego życia. Czytając “Soledad...” czułam się jakby zanurzona w baśniowym świecie, który z jednej strony mnie przyciągał, a z drugiej kompletnie nie rozumiałam jego niezwykłości i piękna. W tej książce tkwi tajemnica, urok i magia. Autorka utkała skomplikowana i nieprawdopodobną fabułę, niczym Frascquita swe suknie.
Powieść jest przepięknie wydana- opr...