Nie ma nudniejszego hobby pod słońcem niż: szachy, grzyby i ryby. (No może jeszcze lwyby, cytując Kabaret Starszych Panów.) Tak sądzę. Zupełnie nie dla takiego raptusa jak ja. Absolutnie nie moja to bajka ślęczeć nad szachownicą, włóczyć się z koszem po lesie, czy moczyć w rzece żyłkę przyczepioną do kija.
Ale poczytać o tych nudnawych aktywnościach - czemu nie? Zwłaszcza kiedy o obiekcie swojego zainteresowania opowiada pasjonat. A jeśli do tego jest dobrym gawędziarzem i ma pomysł - to nie dość, że warto go posłuchać, jest jeszcze szansa, że trafi się na literacką perełkę. Taką jak „Królewski gambit” o szachach, „Powrót do życia. O żałobie i grzybach.” I wreszcie „Śmierć pięknych saren” o... wędkowaniu i rybach. Prawdziwa literacka uczta. Czułam się, jakbym oglądała dobry film, nie tylko przyrodniczy, ale i obyczajowy, i historyczny.
O czeskich Żydach, o karasiach, karierze od pucybuta do zamożnego człowieka, o królewskich karpiach, o holokauście, rodzinnych więziach i żoninej miłości, o żarłocznych szczupakach i złotych węgorzach, polowaniu na sarny, willi nad jeziorem, przynętach i spławikach, rybach i rybkach, o rybiszczach. I rybakach. Przede wszystkim zaś o afirmacji życia. I ryboterapii, która jest dobra na wszystko.
Książka napisana z subtelną radością, dużym poczuciem humoru, ciepła i poetycka, zaskakująca i oryginalna.
Nawet jeśli ktoś nie poważa wędkarstwa (jak ja), niech spróbuje z tymi pięknymi sarnami, może poczuje flow do wędkowania, a jak...