„Śmierć nad jeziorem” to mój drugi patronat, z którego jestem bardzo dumna. Książka przekonała mnie do siebie opisem. Jednak przed wybraniem jej dostałam od autorki fragment, po którego przeczytaniu bez zawahania podjęłam się patronowania.
Weronika Zabuda po dziewięciu latach wraca do rodzinnej miejscowości, Mroczyc. Dziewczyna wyjechała nagle. Miejscowość jest mała, więc wszyscy zastanawiali co się stało, że tak nagle ich opuściła. Weronika praktycznie nie utrzymywała kontaktów z nikim z przeszłości. Po powrocie spotyka swoją dawną miłość, a w Mroczycach dochodzi do morderstwa…
„Śmierć nad jeziorem” nie jest ani kryminałem, ani powieścią sensacyjną, co wiele osób powiedziałoby patrząc na sam tytuł. Jest to powieść obyczajowa z nutką kryminału. Dlatego niech ten tytuł was nie zwiedzie!
Autorka stworzyła powieść genialną! Kupiła mnie wszystkim: fabułą, bohaterami, poruszanymi problemami, stylistyką. Malwina Tylewicz ma tak lekkie pióro, że książkę pochłonęłam w dwa dni! Po prostu pokochałam tę historię i naprawdę jestem dumna z tego patronatu.
W „Śmierci nad jeziorem” zostaje poruszony bardzo ważny temat, jakim jest przemoc w rodzinie. Ten motyw spotykam ostatnio w powieściach bardzo często i cieszę się, że jest on nagłaśniany. Jest tutaj on przedstawiony w bardzo dobry sposób. Autorka idealnie pokazuje jak można zmanipulować drugiego człowieka tak, że osoba daje się po...