Dziś o finale czekoladowej serii Agnieszki Zakrzewskiej, która dosłownie skradła moje serce. Bowiem całość tak naprawdę jest właśnie jak czekolada – i słodka, i gorzka, a jednocześnie bardzo satysfakcjonująca.
Nina nie może narzekać na nudę, a już z pewnością nie może nacieszyć się spokojem, bowiem na horyzoncie pojawiają się pewne problemy… Nie będę zagłębiała się w fabułę, co by nie spojlerować, ale musicie uwierzyć mi na słowo, że pod tym względem będziecie zadowoleni z lektury. Ja na nudę również nie narzekałam. Kibicowałam głównej bohaterce, którą z resztą bardzo polubiłam. Ba, nie tylko ją.
To, co najważniejsze i co bardzo za mną przemawia to emocje i uczucia, jakie nam przedstawia Autorka. Nie zapomina o nich i o tym, że jej bohaterowie to ludzie. Nieidealni, ale odczuwający emocje.
Czytało mi się bardzo dobrze. Lubię styl Autorki, z chęcią będę sięgać po jej inne tytuły 😊