Magia, tajemniczość, mieszanie się fikcji z rzeczywistością, a to wszystko w zbiorze kilkunastu opowiadań
Przed sięgnięciem po książkę nie znałam autora i jego twórczości. Oczywiście słyszałam nazwisko, to, że utwory to klasyka, ale ciągle nie było dobrej okazji, aby przeczytać "Sklepy cynamonowe". Książka długo czekała na półce, aż w końcu zmotywowana przez Wyzwanie pod batem - edycja klasyczna sięgnęłam po nią i nie żałuję.
Zbiór piętnastu opowiadań był pisany przez autora do szuflady, początkowo nie miał być wydany, a czytamy go dzięki Zofii Nałkowskiej. Teksty będące wspomnieniami z dzieciństwa są bardzo różne, ale czyta się je płynnie i przyjemnie.
Historie nie są ułożone chronologicznie, można byłoby je poznawać w dowolnej kolejności - nie ma pewności, czy działy się naprawdę, czy są jedynie wytworem wyobraźni. Wydarzenia rozgrywają się w Drohobyczu - miejscowości rodzinnej autora, a poznajemy je z perspektywy małego chłopca - Józka, którego możemy utożsamiać właśnie z Brunonem Schulzem. Jest on jednocześnie bohaterem rozgrywających się wydarzeń i narratorem. We wszystkich tekstach główną rolę odgrywa Jakub - ojciec Józka - kupiec bławatny. Podczas czytania miałam wrażenie, że to właśnie on jest główną postacią, która cały czas zmienia się, ewoluuje w oczach syna.
Już na początku zaintrygował mnie sam tytuł zbioru. Podczas czytania okazuje się, że jest to również tytuł jedn...