Jak miło jest sięgnąć po historię miłosną, która nie opiera się na ostrym seksie, brutalności, wątkach biurowych romansów czy mafii… Czasami odnoszę wrażenie, że ponad 90% romansów to mafia albo relacja szef-pracownica… Ba! Tak naprawdę większość z tych książek jest do siebie strasznie podobnych i mało która z nich jest w stanie się wyróżnić i mnie zaskoczyć. Również macie podobne odczucia?
„Serce na linii” to drugi tom z cyklu Kolonia Harper’s Station. Odrazu zaznaczam, że jeżeli nie czytaliście pierwszego tomu to nie macie się co martwić. Historie te nie są ze sobą ściśle powiązane. Jednak, zachęcam Was do sięgnięcia po „Niezłomne serca”.
Zacznijmy od tego, że sposób w jaki pisze swoje książki pani Karen Witemeyer jest świetny. Ma niesamowicie lekkie pióro, przez co czytanie książek z fabułą osadzoną w latach 90. XIX wieku to czysta przyjemność. Powieść, jak i same czasy w których dzieje się akcja mają swój klimat, a autorce udało się go bardzo dobrze odwzorować. „Serce na linii” jest romansem historyczny z elementami kryminału opowiadającym historię kolejnej silnej kobiety z Koloni Harper’s Station - Grace Mallory. Bohaterka jest telegrafistką, która została zmuszona do ucieczki z rodzinnego domu po tym jak jej ojciec został zabity, co kobieta widziała na własne oczy. Fabuła naprawdę wciąga już od pierwszej strony, ciągle coś się w niej dzieje, a akcja trzyma w napięciu. Stajemy się świadkami morderstwa, ale i początków dwóch niewin...