Stary Testament, napisany przez różnych autorów w różnych okresach, jest wewnętrznie sprzeczny logicznie i moralnie, zawsze jednak i bohaterów, i autorów łączy seks i erotyka. Są one bowiem nieodłącznym elementem życia starożytnych Izraelitów, których dzieje opisuje. Pewnie łatwiej byłoby zrozumieć żydowską teologię erotyczną oraz wszelkie aspekty kultury i życia Żydów dysponując znajomością Starego Testamentu. Nie poznamy prawdziwie Żydów bez znajomości Biblii. Dziwna jest jednak moralność Starego Testamentu, a tym samym moralność Boga. Raz jest on szokująco represyjny, kiedy na przykład zabija Onana, zaspokajającego się w taki sposób, że jego żona nie mogła zajść w ciążę, a innym razem każe Lotowi, prawemu człowiekowi, by zaoferował gościnę podróżnym przejeżdżającym przez Sodomę. Kiedy zaś tłum otoczył dom, żądając ich wydania, Lot zaoferował w zamian swoje córki-dziewice. Czyżby według Boga prawości Lota dowodzić miało to, że wolał on zhańbić swoje córki w obronie gości, czy też to, że te same córki kilka scen później uwiodły starego ojca? Będziemy w naszej książce jeszcze szczegółowo wracali do tej opowieści. Zastanawia nas też, dlaczego srogi Bóg Izraelitów wybrał dla swojego Syna, który stać się miał odkupicielem win całej ludzkości – akurat dom Dawida, króla uzurpatora i geja (jakbyśmy to powiedzieli współczesnym językiem) i jego potomka Salomona, który miał chyba liczniejszy harem niż armię? Na jego dworze można było doliczyć się 700 prawowitych żon i dodatkowo jeszcze 300 legalnych nałożnic. Stary Testament okazuje się być przesycony kultem seksu, orgii, płodności z domieszką okrucieństwa i zbrodni. Bardzo ciekawa lektura choc często wręcz szokująca.