Nie lubię typowo babskich książek, "Przeklęte, zaklęte" wypożyczyła moja siostra miłośniczka romansów, więc w sumie od razu byłam uprzedzona, jedynie w opisie klątwa zachęcała mnie do wydłubania z książki jakiejś tajemnicy i sensacji. Niespodzianka, w książce zakochałam się od pierwszej strony. Miałam wrażenie że czytam historie kobiet ze swojej rodziny, zaczynała się jak wspomnienia mojej babci, gdzie książka była wynalazkiem, słowo i posłuszeństwo rodziców boskim nakazem, majtki nieznanym wynalazkiem a mąż tylko z nakazu Tatka :-). Mało tego akcja dzieje się na terach bardzo dobrze mi znanych, dzień w dzień mijam rzekę Łabuńkę, wiec ta powieść jest jak żywe wspomnienie, które raduję. Autorka stworzyła przepiękne postacie, bardzo autentyczne, opisała problemy które przyprawiają o ból głowy. Nasze bohaterki, bo to głównie kobiety, są silne, dzielne, uparte, zawsze walczą o swoje a rodzina jest dla nich największym skarbem. W książce nie brak humoru, pełno pysznych dialogów, od których można boki zrywać, mimo że opisywana rzeczywistość nie jest łatwa ani przyjemna, to dzięki lekkiemu stylowi i dowcipowi czyta się ją wyśmienicie. Czytając "Przeklęte, zaklęte" bardzo dobrze się bawiłam i za pewne nie raz jeszcze wrócę do tych pięknych kobiecych zadziornych charakterków.