Ta historia jest potwierdzeniem tezy, że przeciwieństwa się przyciągają. To prawda, gdyż ja z mężem to dwa totalne odmieńce, gdzie różni nas cokolwiek, a scalają jedynie dzieci:-) On musi mieć wszystko zaplanowane, ja idę na żywioł. On interesuje się sprawami innych, a mnie w ogóle nie interesują. On kocha jazdę, a ja mam chorobę lokomocyjną. On kocha wszystko, co słodkie, a ja uwielbiam sól, a na słodkie mam uczulenie, bo po nim puchnę:-) On chodziłby całe życie w tym samym, a ja lubię kupować dużo, ale tanio. On kocha oglądać filmy, a ja czytać książki, on śpi na życzenie, a ja muszę mieć do tego ciemne miejsce i ciszę:-) Jednak oboje bardzo kochamy swoje dzieci, a ja się nimi zajmuję:-)
Historia w książce pokazuje, że nie trzeba być idealnym, by ktoś nas zauważył. Czasami wystarczy spojrzenie, jakiś gest i to on sprawia, że o tej drugiej osobie wciąż się myśli. Potwierdziła również, że można być bliźniaczkami, a różnymi jak ogień i woda. Wiem, że taki nie był zamysł autorki, ale idealnie ukazała tutaj działanie wszechświata opartego na manifestacji. Otóż wyobraźcie sobie czwórkę ludzi, gdzie dwoje z nich będąc ze sobą w parze chce zeswatać pozostała dwójkę przekonując ich do tego, że są sobie przeznaczeni. Ich początkowe spotkanie jest mocno niefortunne, każde z pozostałej dwójki ukazuje jak bardzo jest niezdarne i jak ta druga strona nie musi poświęcać jej uwagi. Wychodzą z założenia, że nigdy nie będą razem, lecz by się zemścić na pierwszej parze, udają, że ich ...