Małe senne miasteczko Tensas w okresie przedświątecznym pokryte skrzącym się w słońcu śniegiem. Czy to nie idealna sceneria na ciepłą opowieść familijną? Nie tym razem. Już od pierwszych stron autor wprowadza nas w klimat grozy i wyczekiwania, napięcia i niedowierzania. Bo zimową nocą w świątecznym czasie może wydarzyć się wszystko, nawet to, czego nie jesteśmy w stanie ogarnąć rozumem i zaakceptować. W końcu to czas cudów.
Tej nocy kilkoro wybranych, czy może naznaczonych, doświadczy niewytłumaczalnego zjawiska, które odmieni nie tylko ich życie na zawsze. Czy tą niewielką miejscowość wybrały sobie siły dobra i zła, by zetrzeć się ze sobą, jak robią to od tysiącleci? Czy może to szatan, mamiąc ich i oszukując, daje im pozornie możliwość wyboru, tak naprawdę go odbierając?
Autor wystawia na próbę nie tylko swoich bohaterów, ale i czytelnika. Każdy z nas ma okazję zajrzeć w głąb siebie i odpowiedzieć na pytanie, jak zachowałby się w równie patowej sytuacji?
Nie otrzymujemy odpowiedzi na wszystkie rodzące się w trakcie lektury pytania, co jednak nie rozczarowuje, a pozostawia z kłębowiskiem myśli, dając pole naszej wyobraźni.
Książka ma mroczny, ciężki klimat, ale za to lekki język i zgrabne dialogi. To bardzo udany debiut z gatunku grozy, więc wcale mnie nie dziwi, że kolejna książka autora wyjdzie już we współpracy z Wydawnictwem Vesper. A wiadomo, że to wydawnictwo wie co dobre.