T.S. Tomson "Próba Sił".
Tensas. Małe miasteczko, w którym ma się wydarzyć wiele niewyjaśnionych rzeczy. Właściwie to ma być walka o przetrwanie, nie tylko ludzi, ale i całego miasteczka.
Poznajemy tu rodzinę: Katie, Stephen, Amy i Rose. A także przyjaciela rodziny-Edda. Amy-urocza dziesięciolatka przeżywa koszmar, po którym jej życie się zmienia. Ma zwidy i bardzo realne sny. Razem z Rose, jej babcią. Ona także od dłuższego już czasu śni. Koszmary. Z Bogiem i Szatanem na czele. Pojawienie się dziwnej dziewczynki zmienia koszmary w sny prorocze, że tak to nazwę. Tylko Katie pozostaje sceptyczna. Każdy bowiem widzi znaki, dziwne zjawiska, których w żaden sposób nie idzie wyjaśnić. Nie ma w tym Ani trochę logiki. Pozostaje wiara. Ale w co? Co tak naprawdę jest prawdziwe i dobre, a co jest tylko szeptem Szatana?
Poznajemy Sam, prostytutkę, która ledwo przeżywa noc z klientem. Jej rany leczy dziewczynka, która pojawia się znikąd. Sam dostaje znak. Dostaje misję. Musi bowiem dostać się do Tensas. Nie rozumie po co i dlaczego, ale to właśnie dziwna dziewczynka pomaga Sam narodzić się na nowo i zerwać z przeszłością. Aby dostać się do miasteczka prosi o pomoc chłopaka, którego ledwo poznała. Rob czuje, że postępuje słusznie. Podczas podróży przeżywają nie jedno i dostają kolejne znaki.
Poznajemy Tonnego. Alfonsa, gangstera i już byłego szefa Sam. On wraz ze swoimi ludźmi poszukuje byłej pracownicy. Przypadkowo zjawia się w miejscu, gdzie rozegra się niewyjaśnione.
Wszyscy spotykają się w jednym domu, wszyscy mają do wypełnienia zadanie. Wszyscy będą musieli podjąć decyzje, które zaważą o przyszłości.
Czy dobro wygra? Czy bohaterowie naprawdę mają wybór?
Ciekawa przygoda, fajna fabuła. Nie jest to książka porywająca z efektami Wow. Co to, to nie. Za dużo tu niewiadomych, akcja toczy się szybko, czasem odnosiłam wrażenie, że za szybko. Przenoszenie w przeszłość, dzieciństwo bohaterów, to akurat na plus. Można było wydedukować, co każdego z nich ukształtowało, co sprawiło, że stali się tacy, a nie inni. Ciekawiła mnie najbardziej postać Amy i Rose. Od Sam oczekiwałam czegoś więcej. Ale w sumie ujdzie w tłumie. Miałam wrażenie, że jej rola miała być większa, ale w ostatniej chwili autor zmienił zdanie.
Szatan, Bóg. Tak naprawdę nie jest to jasno określone. Miała być walka dobra ze złem. Była próba. Na moje oko szatan bawił się śmiercią. Śmierć pukała do drzwi i dawała ostatnią szansę grzesznikom, wybrańcom.
Sama końcówka mnie zaskoczyła, ale i nie. Tak, wiem. Sprzecznie napisane, ale taka prawda. Wiedziałam, a przynajmniej domyślałam się o jaką próbę może chodzić. Zaskoczenie było, gdy niby się wszystko spełniło, ale nie do końca. Nie chce zdradzać szczegółów... odnoszę jednak wrażenie, że plan został z góry wypełniony, jeszcze zanim wszyscy spotkali się w mieście. A cała wspólna podróż i walka o przetrwanie z nadzieją na cud, była tylko formalnością.
Podsumowując. Temat jak najbardziej ciekawy, chociaż nie do końca moim zdaniem wykorzystany. Co do formy. Czytało się szybko, dość przyjemnie. Sporo błędów, ale jak to ja, przyzwyczajam się po jakimś czasie. Ogółem na plus. Były chwile delikatnego strachu, czy niedowierzania. Tak jak w wspomniałam wcześniej, Amy i Rose bardzo przypadły mi do gustu. Polubiłam je. Dlatego tym bardziej ubolewam nad końcówką, no ale cóż...
Dla fanów tematu Bóg-Szatan. Dobro-Zło. Walka-Próba to będzie za mało, aby dać wysoką ocenę. Natomiast amatorom tematu, może się bardzo spodobać.
Osobiście uważam, że dobra książka na wieczór pod kołderką czy kocem. Ale bez efektu WOW. Był mega potencjał. Akcja toczy się nieprzerwanie, co ma swoje plusy. Ale w tym przypadku i minusy. Uwielbiam takie tematy, pomimo kilku słabych punktów, nie żałuję, że przeczytałam.