Sięgając po tą książkę byłam pewna, że to kolejny kryminał, który może mnie zaskoczyć jedynie motywem kierującym sprawcą. Aż nie potrafiłam uwierzyć, że tak wiele rzeczy było tu nieszablonowych. Po pierwsze sam morderca. Jest to osoba, którą znamy bardziej z opisu innych ludzi, a nie jego samego. Oczywiście występuje gdzie nie gdzie, lecz jak już się pojawi, to jakbym ducha zobaczyła. Jego sposób wysławiania jest bardzo groźny. Mówi konkretnie i mądrze, choć to co mówi normalne nie jest. Bałam się go jakby sam miał wyskoczyć z książki i zrobić ze mną, to co z innymi. Drugą mroczną tu rzeczą był sam sposób okaleczenia osoby, której los był już przesądzony. Opisy późniejszych zwłok były straszne, budziły grozę i niemal wysysały z nas życie. Odnosi się wrażenie, że to jakby odsłona po jakimś kulcie, lub traumie, którą przeszedł. Tutaj dodam, że znamy czasy, kiedy do pewnych traum dochodziło. To, co mówił, czy też myślał było bardzo logiczne i nienaturalne jednocześnie. Jakby znał dokładnie przekaz, ale inaczej go interpretował i odwrotnie się zachowywał. Dla mnie był groźnym zbiegiem ze szpitala psychiatrycznego, ale już nie zdradzę, dlaczego tak uważam. Długo jednak nie wiadomo o kogo chodzi, gdyż nie ma podpowiedzi, czy to te same osoby, czy chodzi o kogoś innego. Następnym bardzo wciągającym wątkiem jest nasz brak zaufania do postaci. Im mniej ktoś jest opisany, tym bardziej nie można mu ufać. Tym, którym poświęca się najwięcej czasu, też nie możemy zaufać, gdyż cokolwiek robią, to zawsze dwuznacznie można to rozumieć. Wiele osób nie pała do siebie sympatią, dlatego kopią pod sobą dołki. Niestety robiąc na złość dopuszczają się rzeczy jeszcze gorszych, co okazuje się dopiero później. Mamy tu dużo drobnych spraw, które również nigdy nie są konkretne, dlatego ich rozwinięcie bardzo nas interesuje. Nie wiem czy kogoś można tu polubić, jednak niektórzy wzbudzą w nas szacunek, a na innych najchętniej dokonało by się samosądu. Nie wiem, czy ktoś jest tu dobry. Na pewno jednak szukają dobrego sposobu, by jak najmniej sobie zaszkodzić. Podobało mi się tu myślenie pani komisarz, która zapracowała sobie na szacunek kolegów, lecz też wzbudzała w innych zazdrość. Autor podkreśla tutaj ile postacie czasem poświęcają i co z tego wychodzi. Wiemy na czym im zależy i co są gotowi zrobić, by to osiągnąć. Jednych można odebrać jako ludzi, innych jako cwanych mścicieli. Uważają się za wszechwiedzących, a nie biorą wszystkich opcji pod uwagę, tylko te najwygodniejsze. Są bardzo dobrze opisani na cechy, które u siebie widzą i te, jakie dostrzegają inni. Znamy tu działania policji i je śledzimy w napięciu. To chwilowo jeden z naprawdę dobrych kryminałów, którego nie chcemy odłożyć na bok. Po skończeniu czytania, czegoś zaczyna nam brakować i budzi się w nas oczekiwanie na kolejną pozycję autora. Jednak wszystko zależy od nas, czy tak się stanie. Naprawdę bardzo ale to bardzo wam ją polecam!