Za każdym razem, gdy tylko sięgam po kolejny tom z serii o Robercie Hunterze autorstwa Chrisa Cartera, z jednej strony czuję dreszcz emocji, z drugiej zaś lekki smutek. Dlaczego? Otóż cieszę się, bo czeka mnie dobra lektura ( to te pozytywne odczucia), ale koniec tego cyklu zbliża się do mnie nieubłaganie.
"Polowanie na zło" to jeden z tych ostatnich tomów , prowadzących do finału owej podróży, toteż musiał on trochę poczekać na swoją kolej. W końcu nadszedł czas- zaczęłam go czytać i nawet nie wiem, kiedy skończyłam 😔.
Fabuła jak zwykle bardzo wciągająca, pełna intryg i tajemnic, brutalnych opisów zbrodni i nieobliczalnego mordercy. Mordercy, który jak równy z równym, pogrywa sobie z Hunterrm. Obaj niezwykle inteligentni, w sumie to prawdziwe umysły geniuszy, a do tego obaj nadzwyczaj zdeterminowani, by osiągnąć swój cel. Ten duet gwarantuje mocne emocje, niebezpieczne sytuacje, nagłe zwroty akcji i szybsze bicie serca. Niestety, nadal za mało mi tutaj Carlosa Garcia, którego uwielbiam. Szkoda.
Zakończenie dość mocno pokręcone i mało realne- Hunter jak zawsze jest niezniszczalny, choć lekki uszczerbek na zdrowiu mu zafundował Lucien. W sumie to raczej nasz główny bohater powinien nieco dłużej dochodzić do siebie, ale jest jak jest.
Całość bardzo dobra, mocna i ekscytująca, czyli taka jaką lubię. Wciąga już od pierwszych stron i nie puszcza, aż do ostatniej kropki. Nie zwlekam ani chwili dłużej i już sięgam po następną część. No cóż, przede...