Bawi mnie poszukiwanie formy (bardziej pojemnej – jak mawiał Mistrz Miłosz) i czasem zastanawiam się, jak to u mnie z tym było od debiutu w 1975 r.: kiedyś wiersz przeciętnej objętości, zestaw haiku, błysków obrazu, epifanii; różne cykle, niewielkie prozy liryczne, teraz poematy pisane „prozą” lub w formie zestawień wersetów (pogodny psalm /?/ jak w Traktacie o niekonieczności), ale przecież równie istotna była/jest treść, myśl – tu dociekania na temat tożsamości, przemian w czasie, okrutnych i pięknych wtajemniczeń, którym podlegamy.
(Krzysztof Lisowski)