Początek książki mnie zaszokował tematyką.Zapowiadała się opowieść o pijackich wymiocinach. Ale prędko pan Pilch pokazał klasę pisarską. Książka to LITERATURA, która z żałosnego tematu ukazała egzystencjalną treść. Uważam, że autor ukazał przeżycia narratora jako współczesną alternację barokowego motywu 'Życie snem'. W toku opowieści narrator przechodzi od doświadczeń jednostkowych ku doświadczeniom innych 'derilyków', 'schizofreników' i 'samobójców' z zakładu zamkniętego, następnie ku swojemu otoczeniu spoza szpitala, rodzinie (zstępnej i wstępnej) i całemu jego pokoleniu. Miłość, kariera, praca, wszystkie starania stają się maligną pijaka. Słowa - pustą elokwencją.
W takim pojmowaniu rzeczywistości nawet czytelnik abstynent odnajduje w tym widzeniu bystre spojrzenie na świat.
Bardzo dobra książka, która 14 lat temu musiała szokować. Chyba było to przed 'Dniem świra' i przed kryzysem. W tym kulcie sukcesu głos antyutopijny.