Wybrałam sobie tą książkę do recenzji w momencie, kiedy sama prowadzę walkę z grypą jelitową. Ona również zaatakowała mój organizm niespodziewanie jak w książce. Niby tutaj spodziewali się inwazji, wielkiego natarcia, które miało ich zniszczyć, jednak i tak byli zaskoczeni. Moim zdaniem, po prostu nie spodziewali się, że jednak do tego dojdzie.
Nawet w obliczu takiej katastrofy ludzie i tak się dzielą. Nie rozumieją, że tylko działając razem mogą jak najszybciej pozbyć się wroga, którego zadaniem jest ich zniszczyć. Działają bardzo szybko, zmiatają z powierzchni ziemi największe miasta. Ginie naprawdę ogrom ludzi z czego ci, którzy to widzą są sparaliżowani i przerażeni. Niby czują, że to już koniec. Niby wiedzą, że tak naprawdę nie mają na nic szans, ich przegrana jest zatwierdzona, jednak gdzieś tam w ich umysłach tli się ta nadzieja, która pozwala wierzyć do końca. Czy zatem istnieje jakaś szansa, że odeprą atak? Czy faktycznie kosmici są na tyle przygotowani, że w ciągu niedługiego czasu cała nasza ludzkość zniknie?
A więc tak. Książka faktycznie przeraża, bo jednak atak kosmitów na naszą planetę gdzieś tam w głowach uczonych się przewija. Dodatkowo akcja bywa nie do przewidzenia. Jest jedną wielką fantastyką, która zaskakuje i pokazuje, że to tylko książka. Ja wyczułam tutaj coś takiego, że autor nie tyle chciał ukazać nam okropną wojnę i jej zniszczenia, ile czasami sugeruje poprzez zachowania bohaterów, że to tylko fikcja literacka i wszystko jest jednym s...