Czytałam ‘Paragraf’ 20 lat temu i postanowiłam przeczytać ponownie, bo z tamtego czasu nie zapamiętałam nic poza tym, że mi się podobało. Tym razem postanowiłam odsłuchać i … nie dałam rady. Przesłuchałam ok. 1/3 audiobooka i dalej nie zdzierżę.
Daję autorowi dużego plusa za pomysł przedstawienia okrucieństwa i bezsensu wojny bez sięgania po drastyczne opisy. Zamiast opisywać ze szczegółami sceny śmierci i zabijania posłużył się szyderstwem i punktował co chwilę absurd wojen. I wszystko byłoby w porządku gdyby każdy kolejny rozdział nie był bliźniaczo podobny do poprzedniego i gdyby autor nie stosował ciągle tych samych chwytów. Po przeczytaniu / wysłuchaniu kilku pierwszych rozdziałów można spokojnie darować sobie resztę, bo reszta jest taka sama (chyba, że w drugiej połowie autor postanowił zaskoczyć czytelnika, ale o tym się nie dowiem). Kilka razy udało mi się przewidzieć kolejne zdania powieści. Wiele scen ciągnie się w nieskończoność i do niczego nie prowadzi – jakby autorowi w połowie zabrakło pomysłu co dalej z tym zrobić.
Przyszło mi na myśl porównanie do występów kabaretowych kiedy skecz osiągnął już punkt kulminacyjny, rozbawił widza i powinien się kończyć, ale zamiast tego jest grany dalej jakby z obawy, że publiczność nie zrozumiała żartu i na wszelki wypadek trzeba to samo powtórzyć kilka razy dając do zrozumienia, że to teraz jest ta chwila kiedy trzeba się śmiać. A może autor założył, że styl ‘Paragrafu’ jest tak za...