Awantura o Basię, a Sienkiewicz nie umiał w romanse.
Barbara Jeziorkowska to na pierwszy rzut oka super babka. Do szabelki jej spieszno, z końmi się umie obchodzić, dziewczyna ma tę no... fantazję. Tylko problem w tym, że pan Sienkiewicz zrobił z Baśki kobietę o cechach, które przypisywał wcześniej głównie mężczyznom, tylko wąsa jej brakło do kompletu (może przez pomyłkę obdarzył nim inną pannę w tym utworze, a później już się nie dało odkręcić). Nawet oświadczyła się sama (do tej sprawy zaraz wrócę). Oczywiście lubię Baśkę, bo sama mam podobne podejście do życia i nie znoszę delikatnych mimoz, ale uważam, że ta postać została przez autora momentami zarysowana w sposób dla Baśki krzywdzący.
Przykładem niech będzie cała awantura z zaręczynami Wołodyjowskiego. Ja wiem, że Sienkiewicz stosował metodę "pierwszego wejrzenia", że pan Michał był wielce kochliwy, ale litości. Jak to u Makuszyńskiego powiedziała inna Barbara:
" - Ta pani zbiera same tandety! - powiedziała. - Wszystko z drugiej ręki... Powinna przeczytać Zemstę o mur graniczny. Powiedział tam Fredro: "Bo nie będę z ziemi zbierał, co Milczkowi z nosa spadło!".
Nie chce mi się wierzyć, żeby Baśka z takim charakterkiem, załatwiła tę sprawę właśnie w taki sposób. Dlatego uważam, że pan Sienkiewicz do pisania romansów nadawał się średnio.
Dalszej części się nie czepiam, zakończenie przeczuwałam, ale i tak było mi żal. Ni...