Pająki. Nigdy nie sądziłam, że spojrzę na nie inaczej, niż na przerażające mnie osobniki, jednak po serii „Pajęczyna”, często gdy na jakiegoś trafiam, myślami przenoszę się w krąg rodzinny Ragnatellich.
Przy recenzji każdej z części podkreślałam, że autorka w sposób niezwykły przedstawiła przynależność do tej grupy. Pająki, to nie tylko postrzegani przez innych groźni gangsterzy, to przede wszystkim rodzina, a trzecia część jest najbardziej dobitną kwintesencją tego stwierdzenia.
„Nikt chyba nie rozumiał naszej więzi. Nie uświadczysz tego w żadnej mafijnej rodzinie. Bo inni, całując się w policzki, już obliczali w głowie, na czym i ile zarobią. Ale my... byliśmy jednością.”
„Laura Passer w nowej odsłonie” - tak głosiła zapowiedź z tyłu książki. Zgadzam się z nią całkowicie. Laura w najlepszej postaci, która w swoim dziele, nie szczędzi brutalności, doprowadza do płaczu, przyprawia o dreszcze, wzbudza zaszokowanie i wreszcie swoją lekkością stylu, okraszoną humorem przywraca uśmiech, mimo roztrzaskanego serca.
Ta historia jest tak kompletna, że nie sposób wyróżnić poszczególne elementy, które doprowadziły do mojego zachwytu. Świetnie poprowadzony wątek mafijny, którego początek pierwszej części w ogóle nie zapowiadał tylu powiązań i ewoluowania do takiej rangi. Niesamowita kreacja postaci, zarówno męskiej, jak i żeńskiej. Shade i Nina, to para, która mimo początkowych zawirowań, wykazuje się wyjątkową dojrzałością. Ich nieprzypadkowe sp...