Ryūnosuke Akutagawa i Atsushi Nakajima to duet, jaki w opowiadaniach wyraźnie czerpie z dawnych Chin przez pryzmat Japonii pierwszej połowy dwudziestego wieku, a to w towarzystwie naleciałości kultury zachodniej. Powstaje dzięki temu połączenie, jakie wydaje się nietypowe, a jednak odbija podejście do świata ludzi późnego okresu Meiji. Ludzi, którzy otworzyli się na inne kultury i brali z nich pełnymi garściami. I tak powstały teksty, gdzie pojawia się przewrotne podejście do chrześcijaństwa, a swoje nauki głosi Konfucjusz, który zderza się z chińską polityką oraz mentalnością prostych ludzi. Swoje miejsce mają demony, czarnoksiężnik czy człowiek, który zamienia się w zwierzę. Jest zabawnie, nieco ironicznie, a przede wszystkim — z przewrotnym morałem. Humor Nakajimy jest nieco ciężki i gesty, podczas gdy ten Akutagawy cechuje zawadiacki błysk, a ich style mogą próbować się zacierać, ale dla mnie granica od początku była widoczna. Obaj autorzy przypadli mi do gustu, a choć ich opowiadania nie są czymś, co emocjonalnie mnie zaangażowało czy estetycznie zachwyciło, to myślę o nich z ogromną sympatią. Szczególnie o zderzeniu wielkich idei z rzeczywistością, jaka okazuje się być ich pozbawiona. Lub o determinacji, jaka popycha na przód, ale nie pozwala już zawrócić i tak aż do częściowego zatracenia. To dwa przewijające się w różnych formach motywy, jakie najmocniej się wyróżniają i z którymi ten niewielki zbiorek będzie już mi się kojarzył.
przekł. Krzysztof Szpilm...