"Straż! Straż!" to powieść wyjątkowo udana, ciekawa i zabawna od początku do końca. Bardzo polubiłam Marchewę i cały wątek humorystyczny związany z jego postacią. Nowy, pełen energii pracownik, który próbuje zaprowadzić porządek w zgnuśniałej firmie (z marnym skutkiem) - kto nigdy nie zaobserwował czegoś takiego?
Świat Dysku jest szalony, ale niewątpliwie jest w tym metoda. Chociaż zdarzały się sceny, przy których miałam wrażenie, że nie jestem w stanie odczytać w pełni znaczenia żartu, to mnóstwo było też scen z humorem uniwersalnym. Na pewno czytanie Pratchetta w miejscach publicznych nie jest dobrym pomysłem, bo obcy ludzie mogą dziwnie reagować na nasze parskanie pod nosem.
Jestem pełna podziwu dla tłumacza, który zmagał się z językiem tak naszpikowanym metaforami i grą słów. Książkę polecam każdemu fanowi fantastyki, który chciałby się trochę odprężyć. Można zabrać się do czytania bez zastanowienia, nie szkodzi, jeśli nie znasz żadnej innej powieści z cyklu.