Ta ostatnia niedziela…
Weekend w wiejskiej posiadłości miał być dla Johna Christowa chwilą wytchnienia od lekarskich obowiązków. I wszystko szło całkiem dobrze, aż do momentu, w którym ktoś postanowił go zastrzelić, i to przed obiadem. Przed obiadem, na który został zaproszony nie kto inny, jak Hercules Poirot. Detektyw w pierwszej chwili podejrzewał nieśmieszny żart gospodarzy, jednak John Christow właśnie nieodwołalnie wyzionął ducha, a nad jego zwłokami stoi żona z rewolwerem w ręku. Czyżby tym razem szare komórki Poirota były zbędne? Oczywiście, że nie – sprawa będzie dużo bardziej skomplikowana.
Udało mi się trafnie wytypować mordercę! :) Agatha Christie zdradziła się jednym zdaniem, a ja nie dałam się nabrać! Mimo to (a może właśnie dlatego) bardzo mi się podobała ta historia. Poza tym jestem wielką fanką weekendów na wsi, chętnie wybrałabym się do The Hollow, tylko żeby nikt do mnie nie strzelał :)