Kryminał Bożeny Makowskiej „Niech prowadzi nas poker” jest pełen absurdów. Dlaczego? Matka głównego bohatera ginie w niewyjaśnionych okolicznościach – po prostu pewnego dnia nie wraca do domu, a co robi jej syn? Zamiast zawiadomić policję i zgłosić zaginięcie, to na własną rękę rozpoczyna akcję poszukiwawczą.
Na pierwszych stronach książki dowiadujemy się więcej na temat tytułowego Pokera, który okazuje się być psem i on będzie miał spory udział w odnalezieniu swojej pani. Autorka wprowadziła również kilka wątków pobocznych, które akurat do mnie nie przemówiły, ale nie chcę zdradzać całej fabuły.
Niemniej przyznać muszę, że pozycja ta może być uznana za kryminał, gdyż cała akcja poszukiwawcza i przetrzymywanie starszej kobiety budziły niepokój w trakcie lektury, ale również rozbudzały chęci, żeby dowiedzieć się, jak też cała historia się zakończy.
Książki ze zwierzęcymi bohaterami niewątpliwie mają swój urok i kiedy psi bohater gra pierwsze skrzypce na równi z bohaterem ludzkim, to ja jestem kupiona. Gdyby nie ten wątek, to z pewnością moje spojrzenie na tę historię byłoby znacznie sroższe.
Na plus niewątpliwie jest to, że książkę bardzo szybko się czytało i język był również bardzo przystępny, ale jednak pewien niesmak pozostał. Jeśli chcecie się przekonać, co konkretnie mam na myśli, to sięgnijcie po tę pozycję. Być może Wy dostrzeżecie w niej coś więcej.