„To jest twoje życie i ono kończy się minuta po minucie”.
Co to była za książka! Zacznę od tego, że nie jestem zwolenniczką szufladkowania, które z góry zakłada, że mężczyźni gorzej piszą o miłości. Bo niby, dlaczego tak ma być? Odkrywają ją, karmią i przeżywają podobnie jak kobiety. To, że robią to na nieco inny sposób nie świadczy, że źle. Wszystko, co miłością zwane jest na ogół poplątane. Nic nowego, bo codziennie doświadczamy relacji, które wbrew pozorom nie są miłe, łatwe czy przyjemne.
Tomasz Kieres „rozebrał” je na czynniki pierwsze i dał nam możliwość oraz czas, na przetrawienie tego wszystkiego. W niezwykle wiarygodny sposób pokazał czytelnikowi, co kryje się pod płachtą naszej małżeńskiej codzienności. Otwarł je niczym puszkę Pandory i czekał na rozwój wydarzeń.
„Nic nie mów” to historia, która może mieć odzwierciedlenie w naszym sąsiedzkim życiu. Nie każdy jest pilotem, jak Mateusz (główny bohater) i na co dzień nie zmaga się z tak odpowiedzialną pracą, ale liczni twierdzą, że wypowiadając słowo ”tak” podejmujesz wystarczające ryzyko i masz powody by obawiać się o swoje życie. Tak mawiają…
Jednak takich ryzykantów mamy naprawdę wielu. Jeśli nawet na początku tak do tego nie podchodzimy, to wcześniej czy później pozwalamy sobie na refleksję. Bo nic nie trwa wiecznie. Co jest wyznacznikiem tego „przelało mi się”? U każdego z nas może być to zupełnie coś innego, ale co by to nie było, stano...