Absolutne, bezsprzeczne arcydzieło. Czytałam od naprawdę długiego czasu, delektowałam się tym niepowtarzalnym klimatem, barwą, zapachem (smrodem:) dziewiętnastowiecznej Francji. Dramat ludzki, nieszczęście, zło i brutalność... co w tym pięknego? A jednak... w tym człowieczym bagnie są iskry, ogniska człowieczeństwa, dające nadzieję na przyszłość.
Ponadczasowa historia o miłości, o człowieczeństwie, o tym, że od każdego z nas zależy, kim będzie.
Nie będę pisać więcej, bo nie sposób ująć słowami nawału myśli, odczuć, wrażeń, łez, uniesienia i grozy... tej gamy przeplatających się uczuć. Jestem pełna ekstazy. Wrócę do tej powieści, jej fragmentów, scen, bo nie sposób zapomnieć.