Trzech braci, tak różnych, jak tylko bracia mogą być. Wieczna rywalizacja i pragnienie uzyskania atencji matki, dla której kariera była najważniejsza i która nierzadko faworyzowała najstarszego syna, dysfunkcjonalność rodziny odbiła się piętnem na ich dorosłym już życiu. I pomimo, iż każdy odniósł zawodowy sukces to ich życie dalekie było od ideału.
Książka rozpoczyna się dosyć nietuzinkowo, bracia spotykają się na pogrzebie jednego z nich, jednakże nie wiemy, czyj to pogrzeb, ani co się stało. Fabuła poprowadzona jest z licznymi retrospekcjami, a narracja prowadzona poprzez każdego bohatera pokazuje nam historię ich rodziny, oraz czym się kierowali w swoich postępowaniach z różnej perspektywy.
Cała historia jest nieśpieszna, a jedyne, co może przerażać to zachowanie bohaterów książki. Autorka świetnie wykreowała ich psychikę, ukazując to, co w nich najgorsze.
"Nasze małe okrucieństwa" przesiąknięta jest licznymi zdradami, knuciem, intrygami oraz tajemnicami, które szokują i wprawiają czytelnika w osłupienie, bo przecież rodzina mimo wszystko powinna trzymać się razem, a nie rzucać sobie nawzajem kłody pod nogi i cieszyć się z czyiś niepowodzeń.
Ciężko mi ocenić ten tytuł, bo spodziewałam się czegoś innego, a dostałam dramat rodzinny, gdzie nie ma jednego pozytywnego aspektu, ani bohatera, którego można byłoby polubić.
To dość trudna historia,...