„Mister” to książka, która została wydana już parę lat temu, ale ja miałam okazję ją przeczytać dopiero teraz. Stało się to chyba za sprawą popularnej serii „Pięćdziesiąt twarzy Gray’a”, która totalnie mnie nie kupiła. Po latach postanowiłam dać szanse po raz drugi autorce E.L. James.
„Mister” to pierwszy tom serii Mister & Missus. Jest to miłośna historia o dwójce ludzi pochodzących z dwóch skrajnych światów.
Maxima Trevelyana wiedzie dość łatwe życie. Nie musi niczym przejmować się. Jest przystojny, bogaty do tego stopnia, że nigdy nie musiał pracować a noce nie spędza samotnie. Wszystko jednak zmienia się gdy do Anglii przybywa piękna, utalentowana muzycznie kobieta. Cały spokój i uporządkowane życie wywraca się do góry nogami. Alessia uciekła z Albanii i pracuje w posiadłości Maxima. Będzie sporo namiętności i sporo niebezpiecznych sytuacji, bowiem przeszłość nie zapomni o dziewczynie.
Mam trochę mieszane uczucia co do tej lektury. Jest na pewno o niebo lepsza od „Pięćdziesiąt twarzy Gray’a”, ale nadal czegoś mi brakuje. Nie uważam jednak, że książka jest zła. Jest po prostu dobra. Jest przewidywalna, a zarazem ma coś w sobie co sprawiło, że przekładałam kolejne strony. Na pewno zachwycą się nią fani książek, w których na każdej stronie jest sporo namiętności, ale tuta pikantne sceny są subtelne. Co akurat jest jak najbardziej na plus.
To co mi się podobało w tej historii to odwiedzenie a...