Recenzja powstała dla grupy Fantastyka na luzie
Co powiecie na post-apokalipsę w wydaniu ekologicznym?
„Milczenie” opowiada historię, w której skrajnie agresywny i ekspansywny gatunek błyskawicznie rozprzestrzenia się po Europie, a gdziekolwiek się zjawia, wszystko, co znane i bezpieczne, przemienia w krwawe piekło. Każdy dźwięk wabi rój nienasyconych, krwiożerczych stworzeń, uzbrojonych w szpony i zęby stworzone do rozszarpywania. W nowej rzeczywistości ludzie zostają zdegradowani do roli żeru i są zdani wyłącznie na siebie.
Po takiej książce można spodziewać się opisu analizy zmian zachodzących w środowisku oraz psychice bohaterów, a także wielu brutalnych, poruszających scen. Autor sięgnął po niezwykle ciekawy temat, jednak czy udało mu się wiarygodnie go przedstawić?
*
Z początku śledzimy rosnący niepokój protagonistów, rodziny Andrews – ich sceptycyzm, lęk, a w końcu próbę stawienia czoła sytuacji. Rzuceni w wir wydarzeń, zagubieni i przerażeni, usiłują jakoś radzić sobie w obcym, groźnym świecie.
Moim zdaniem Tim Lebbon świetnie poradził sobie z ukazaniem wybuchu paniki: puste półki w sklepach, gigantyczny wzrost cen, kilometrowe korki na drogach. Wszystko w otoczce ciągłej niesamowitości, niedowierzania. Każdy rozdział rozpoczyna się od cytowania wpisów w mediach; są to zarówno opisy amatorskich filmów, jak i relacje korespondentów, a żadne nie szczędzą czytelnikowi obrzydliwych scen, wizji zagłady i wszechobecnej śmierci.
Wraz z...