Z OPÓŹNIONYM ZAPŁONEM
To nie jest książka, która zapiera dech. Wręcz przeciwnie. Wszystko dzieje się jakby w zwolnionym tempie. Z jednej strony nic dziwnego, skoro prawie wszyscy bohaterowie są w wieku emerytalnym, czyli, jak to się młodzieży wydaje, już nic się im w życiu nie chce, z drugiej strony jednak, jak oglądam na przykład taki „Hotel Marigold”, film o jeszcze starszych staruszkach, to aż mi się nie chce oderwać oczu od ekranu. Czyli nawet o „nudnej” starości można ciekawie, tylko autorowi musi się chcieć zachęcić czytelnika. Mai Wolny najwidoczniej się nie chciało.
Przez trzy czwarte książki sprzedawanej jako kryminał mamy powieść obyczajową. Morderstwo było, albo nie było, po co się nim tak naprawdę zajmować. Zamiast pasjonującego śledztwa obserwujemy przeplatające się, zupełnie nieekscytujące historie znudzonych swym życiem bohaterów i dowiadujemy się, dlaczego się tym życiem znudzili. Nawet pani detektyw o trzy dekady młodsza od reszty towarzystwa wpisuje się w ten klimat, bo też jest znudzona swoją pracą.
Akcja „Ksiegobójcy” umiejscowiona została w Amsterdamie, duża jej część rozgrywa się w małym antykwariacie. - Co za potencjał! – powiecie. - To miejsce z natury rzeczy mogłoby być magiczne! Niestety, nie jest. Nie oczekujcie fajerwerków na miarę Zafona czy nawet pana Penumbry, skoro księgarnia jest po prostu nudnym miejscem pracy znudzonego starszego pana, któremu, oprócz tej księgarni nic innego w życiu...