,, -Uważaj, bo jeszcze się w tobie zakocham.
- Może właśnie o to mi chodzi? - odparł, patrząc jej w oczy.
-Cytując pana Zagłobę: ,,Jak psu na budę potrzebna nam miłość "- odparła".
Powiem wam, że to pierwsza książka przy której czytając odczułam, że jeszcze jestem młoda. Bowiem od samego początku do końca jest tutaj obecny pewnego rodzaju spokój, jakby powieść mógł przeczytać każdy, ale najlepszym odbiorcą byłyby osoby po czterdziestym roku życia. Być może takie odniosłam wrażenie, gdyż większość osób jest w okolicach tego wieku, a dzieci lub młodzież są ukazani bardziej z punktu widzenia osoby starszej. Być może syn Leny miał prawo być nieco opryskliwy, gdyż widział jak jego matka była całowana przez obcego mężczyznę, ale autorka nie ukazała go ze strony pokrzywdzonej, tylko karcącej jego zachowanie. To ponownie podkreśla tu dojrzały punkt widzenia. Mamy tutaj różnej długości rozdziały, historię opowiada nam narrator ale pod kątem różnych bohaterów. Na samym początku książki mamy wypisane postacie z dodatkiem kim są, ale tylko u tych, którzy będą mieli tu coś do zrobienia. Opis ten służy do wyjaśnienia kto kim jest, gdyż nie ma w tekście wyjaśnienia kim są, jest tylko ich imię, bądź nazwisko. Dopiero po 33 stronie zdarzy się opis kogoś, kto aktualnie będzie obmawiany. Praktycznie całą książkę będzie zdobiło pewnego rodzaju niedowierzanie. Są osoby, które wiedzą, że postępują niewłaściwie, a później jest ukazane zdziwienie, że ktoś kimś był, że kto...