Rok 115 naszej ery to czas największego rozkwitu Cesarstwa Rzymskiego. Schyłek rządów Trajana przyniósł miastu niebywałe bogactwa i poziom życia dotąd niespotykany w historii ludzkości, nie dziwi więc, że Alberto Angela wybrał właśnie ten moment, dokładnie to ciepły czerwcowy dzień tamtego roku, żeby zabrać czytelnika na wycieczkę po najwspanialszej starożytnej metropolii.
Angela miał świetny pomysł na to, jak w przystępny sposób opisać życie codzienne starożytnych. Wędrówkę zaczynamy wcześnie rano, obserwując jak sklepikarze szykują się do nowego dnia, potem odwiedzamy patrycjuszowski domus, zaglądamy w jego zakamarki i poznajemy sekrety porannej higieny jego mieszkańców, potem wraz z upływem kolejnych godzin Rzymianie liczyli je inaczej niż my, coraz głębiej wchodzimy w tkankę miasta, odwiedzamy między innymi termy, fora , bazyliki, czy jakże ważne w życiu towarzyskim starożytnych, szalety publiczne. Angela nie tylko oprowadza nas po domach zamożnych i mieszkaniach biednych mieszkańców miasta, ale i dokładnie opisuje sposób działania i budowę term czy koloseum (o wiele bardziej skomplikowane i pomysłowe, niż się wydaje).
Wspominałem, że Rzymianie inaczej liczyli upływ czasu, i jak nietrudno się się domyśleć, jest to jedna z wielu różnic miedzy nami a nimi, jednakże warto zdać sobie sprawę, w czym na pewno pomoże lektura Jednego dnia, że na wielu płaszczyznach nasze życie wcale nie różni się tak bardzo od życia ludzi sprzed dwóch tysięcy la...