Wiecie co sobie pomyślałam, kiedy przeczytałam tą książkę? Że szczęśliwy człowiek to taki, któremu dane jest czytać wartościowe książki:-) Ja mam to szczęście, że one lgną do mnie tylko utwierdzając w przekonaniu, że gdzieś tam istnieje świat równoległy, gdzie mamy wszystko, co tylko sobie w tym drugim zwyczajnym wymarzyliśmy. Oczywiście stwierdzenie to odnosi się do postaci, które tutaj występują. Weźmy na przykład króla Warbenii Oskara II. Od od samego początku marzył o tym, by na jego drodze stanęła kobieta, która pokocha go za to jaki jest, a nie kim jest. Sprawa ta była często problematyczna dla jego matki, gdyż ona wybrała już dla niego kandydatkę. Według niej rozsądną, którą poddani zaakceptują, a jemu pozwoli rozsądnie rozporządzać ich królestwem. Oskar nie oczekiwał małżeństwa z rozsądku. Tutaj nawet zostały wymienione osoby, które właśnie na takich warunkach funkcjonowały. Jego marzeniem było zakochać się, poczuć motylki w brzuchu i z miłością i pożądaniem spoglądać na wybrankę swojego serca. Czy zatem tak się stało? Czy jego marzenie zostało spełnione? Kolejnym przykładem była doktor habilitowana literaturoznawstwa Malwina Krzysztopolska. Marzyła niemal każdego dnia, by móc przeanalizować dawne dzieła i rozeznać się w nich na wszystkie sposoby. Cudem (?) właśnie natrafiła na taką okazję. Miała przejrzeć wszystkie dawne książki będące w składzie bibliotecznym w miejscu, gdzie mieszkała rodzina królewska. Kiedy tylko opowiedziała o tym swojej rodzinie, oni od ra...