Wiosna, tchnęła życie w okoliczny las.
Igła przędze cicho niczym ptak.
Enigma pochłaniająca metaliczny brzask,
Mała, niczym spadający z nieba grad.
Duma rozpierająca małe serce,
Lakoniczna radość uprzędzona naprędce.
Absurdalność wielu sytuacji,
Coś, czego zabrakło w domu, przy kolacji.
Zagubiona mała dziewczynka w dorosłej kobiecie,
Energia rozpętana w kwartecie.
Gnijąca wartość duszy rozplatana,
Omija serce, język i głowę.
Własne, kobiece — więcej nie odpowiem.
Krucha niczym lód, ale wiele przeszła.
Lawa niepewności podburzała morze.
Ale serce pozostało wierne,
Tylko prawdziwej, owej.
Cena, jaką przyszło zapłacić,
Empatia, którą tak łatwo było stracić.
Śpiew samotny okrąża płomienie,
Podróże w głąb duszy, pragnienie.
Iglane zasuwy rozsuwają zorze,
Emanacja ogranicza prawość do kurtyny.
Wasza ślepota rani okrutnie,
Ambitna tarcza zwalcza dzikie trutnie.
Ptasi, cichy brzask to wszystko przed oczami,
Taki poranek, nie do opisania słowami.
Ale do zapamiętania duszą i sercem,
Który sprawia, że chce się tylko więcej.
Pierwsze litery są rozwiązaniem.
.
Wiele znacząca historia. Wiele wnosząca i poruszająca dogłębnie. Tytuł nie wskazuje na nic. To domysł. To jeden z tych, które nie mają wskazać zakończenia. To Ty jako czytelnik, zanim sięgniesz po książkę, mam wymyślić swoje zakończenie. Ta historia, to wewnętrzny płacz, ...