Coś nie mam ostatnio szczęścia do lekkich i rozrywkowych utworów - tym razem skusił mnie kot, a wyszło jak zwykle. No, może nieco lepiej niż poprzednio, ale niewiele.
Ada, której mąż najpierw ją zdradził, potem wykorzystał finansowo, rozwiódł się z nią, a w końcu umarł - ma byłą teściową, której z wzajemnością nie cierpi. Ma też dorosłe już córki. Starsza pani łamie się na schodach przed domem, a córki urabiają Adę, żeby się babcią zaopiekowała, bo inaczej babcia po pierwsze, sobie nie poradzi, a po drugie - zapisze dom komuś, kto się nią zajmie. Ada, rada nierada, decyduje się jechać do wrednej teściowej, by zapewnić dzieciom dziedzictwo.
I tu cała historia jest całkiem do przyjęcia, zarówno ze strony stopniowo oswajających się ze sobą kobiet, jak i obrazków z życia niewielkiego miasteczka. Ale autorka domieszała jeszcze psychopatę, który morduje zwierzęta i zaczyna zagrażać ludziom, oraz "romans" Ady z izolującym się od otoczenia samotnikiem z domu pod lasem. I jakoś te wątki wyszły książce bokiem, bo ani psychopata nie był jakoś dookreślony (mimo, że były strony na których sam się wypowiadał), i to jakieś niby uczucie też od czapy.
Gdyby treść skupiła się na tym, jak dwie kobiety w różnym wieku, niegdyś się nienawidzące, zaczynają rozumieć potrzeby i uczucia tej drugiej, jak mimo oschłości ta starsza okazuje tej młodszej troskę, a ta młodsza umie ją przyjąć, to by była udana pozycja. Elementy dodatkowe niestety ją zepsuły.