„Szwedzi, którzy prawie nic nie produkują, oprócz poprawności politycznej i płytkich opinii”.
Oto trzecia już odsłona tragikomedii, w której główną rolę odgrywa Sebastian Bergman, policyjny psycholog, specjalista od seryjnych zabójców i...jego harem. No dobra, niech będzie, że i jego związki z kobietami, chociaż to i tak niecała prawda, bo o jakich związkach, w ogóle mowa?
Bergman jest po prostu seksoholikiem i tyle. Tyle tylko, że tym razem jeden socjopata trafił na inną wcale nie gorszą socjopatkę, a może nawet psychopatkę o imieniu Ellinor. Paniusia nieźle namiesza w życiu Sebastiana, ale należy mu się, jak nie wiem co, bo on za to miesza w życiu innych kobiet, między innymi, wsadza nos w życie swojej dorosłej córki i wierzcie lub nie, w życiu nie chciałabym mieć takiego świrniętego tatuśka.
Niestety, od początku tego pana nie polubiłam i teraz nie lubię go jeszcze bardziej. Zresztą wszyscy tam są jacyś dziwni, w tej grupie dochodzeniowej Torkela, na czele z nim samym. Niby tacy specjaliści w swoich dziedzinach, a ich życie prywatne (niemal każdego z nich) to jakaś totalna katastrofa.
Śledztwo, mimo że w końcu jakoś tam się kończy i wyjaśnia, to jednocześnie jest jakby na drugim miejscu, ustępując całkowicie pola prywacie, a sam Bergman, to już w ogóle w tym tomie jest zupełnie nie potrzebny, jeśli chodzi o dochodzenie.
Oczywiście, jest też mowa o poważnych sprawach takich jak terroryzm, przestępczość gospodarcza, czy imigr...